Monstera Deliciosa



– Ramzes, mamy problem, klient z czwórki chce rozmawiać z szefem kuchni.

– Naprawdę nie umiesz sobie z nim poradzić? – odburknął Ramzes, nie odrywając się od zawijania gołąbków w kapustę. – Użyj swoich wdzięków, w końcu kto jak nie ty?

– Próbowałam, skubaniec jest odporny. – Marysia ze złością zapięła dwa górne guziczki przy staroświeckim mundurku, jakie właściciel przykazał nosić wszystkim kelnerkom. – Rusłana jeszcze próbuje, ale wątpię, żeby jej się udało. Tacy jak on czasem po prostu się zdarzają.

Benek zmniejszył ogień pod garnkiem i z niepokojem wyjrzał przez drzwi kuchni, po czym cofnął się gwałtownie.

– Cholera, idzie tu! Rusłana z nim gada, ale on dalej idzie. Lepiej coś wymyślmy, bo jak Stefan się dowie, to wszyscy będziemy mieć przerąbane.

Marysia popatrzyła na niego, jakby wyrosły mu rogi.

– Naprawdę boisz się tego krwiopijcy bardziej od tego, co zrobią nam ludzie, kiedy wszystko się wyda?

Benek wzruszył ramionami i wpakował sobie do ust spory kęs móżdżka cielęcego.

– Ten krwiopijca jest jedynym, który dał nam zatrudnienie – odpowiedział, nie przestając przeżuwać.

Marysia przewróciła oczami.

– Sto razy ci mówiłam, jak musisz zajadać stres, mógłbyś tego nie robić potrawami, które za chwilę mam podać gościom?

– O, przepraszam. – Benek spojrzał na talerz, zupełnie jakby dopiero zorientował się, co zrobił.

– Zjeżdżaj stąd, sam zrobię nowy – zirytował się Ramzes.

– Jak ostatnio robiłeś móżdżki, klient obciął nam jedną gwiazdkę w recenzji w Google – wytknęła Marysia bezlitośnie. – Pogódź się, że to popisowe danie Benka.

– Nie pogodzi się, w końcu Ramzes sam nie ma mózgu – wtrąciła równie złośliwym tonem Rusłana, która właśnie wślizgnęła się do kuchni.

Szef kuchni posłał obu kelnerkom mordercze spojrzenia, ale ustąpił miejsca swojemu asystentowi i z rezygnacją wrócił do zawijania gołąbków.

– Co z kretynem z czwórki?

Rusłana skrzywiła się w odpowiedzi.

– Na chwilę go spławiłam, ale jak znam ten typ, zaraz wróci. Benek, może weźmiesz się w garść, pójdziesz tam i spróbujesz jakoś go spacyfikować? Masz większe szanse na dogadanie się niż Ramzes.

– To ja jestem szefem kuchni i prędzej uduszę go bandażem, niż pozwolę, żeby ten amator móżdżków się za mnie podawał! – Ramzes odstawił garnek tak gwałtownie, że naczynia dookoła aż zabrzęczały.

Niespodziewanie Marysia tupnęła nóżką i zaczęła robić się cała czerwona ze złości.

– Skupcie się! – ofuknęła towarzystwo. – Jak się wyda, że w Monstera Deliciosa posiłki przygotowują mumia i zombie, podają demonica i rusałka, a właściciel urodził się czterysta dziewięćdziesiąt lat temu w Siedmiogrodzie, znanym także jako Transylwania, ego szefa kuchni i recenzje klientów to będzie nasz najmniejszy problem!

Gdy w ślad za czerwienią pojawiły się rogi, pazury oraz ogon, Ramzes westchnął ciężko i zrezygnował z dalszej dyskusji.

– Dziewczyny, możecie go tylko najpierw jakoś przypudrować, żeby wyglądał choć trochę żywiej?


Image by stockgiu on Freepik


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nie taki urząd straszny