Cmentarz

Tym razem tematem w akcji #strachopad był: straszny romans – dwie rzeczy, z którymi zawsze miałam trudność. I muszę przyznać, że fajnie tak raz na jakiś czas wyjść ze swojej pisarskiej strefy komfortu.


Cmentarz

Pierwsza randka na cmentarzu i do tego w listopadzie? Nasi bliscy i znajomi otworzyliby szeroko oczy ze zdumienia, gdybyśmy im powiedzieli, że to tu się poznaliśmy i to tu czujemy się najlepiej. A my nic sobie z tego nie robimy, tylko spoglądamy po sobie z cieniem uśmiechu, splatamy skostniałe palce i ruszamy na kolejny wieczorny spacer po miejscu, które dla innych zdałoby się upiorne, dla nas zaś stało się naszą małą sielską enklawą.

Suniemy niemal bezszelestnie pomiędzy starymi, zmurszałymi nagrobkami, rozmawiając szeptem, by nie pobudzić tych, którzy spoczywają pod nimi. W porównaniu z tamtymi jesteśmy wszak młodzi, a nasze serca wciąż jeszcze są zdolne do odczuwania. Napawamy się więc ciepłem swojego uczucia, starając się nie myśleć o tym, co będzie, gdy nasze ciała tak jak ich ulegną rozkładowi, a myśli spowije mgła.

W końcu jesteśmy martwi zaledwie od pół roku. Mamy przed sobą całą wieczność.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Monstera Deliciosa

Nie taki urząd straszny