– Ramzes, mamy problem, klient z czwórki chce rozmawiać z szefem kuchni. – Naprawdę nie umiesz sobie z nim poradzić? – odburknął Ramzes, nie odrywając się od zawijania gołąbków w kapustę. – Użyj swoich wdzięków, w końcu kto jak nie ty? – Próbowałam, skubaniec jest odporny. – Marysia ze złością zapięła dwa górne guziczki przy staroświeckim mundurku, jakie właściciel przykazał nosić wszystkim kelnerkom. – Rusłana jeszcze próbuje, ale wątpię, żeby jej się udało. Tacy jak on czasem po prostu się zdarzają. Benek zmniejszył ogień pod garnkiem i z niepokojem wyjrzał przez drzwi kuchni, po czym cofnął się gwałtownie. – Cholera, idzie tu! Rusłana z nim gada, ale on dalej idzie. Lepiej coś wymyślmy, bo jak Stefan się dowie, to wszyscy będziemy mieć przerąbane. Marysia popatrzyła na niego, jakby wyrosły mu rogi. – Naprawdę boisz się tego krwiopijcy bardziej od tego, co zrobią nam ludzie, kiedy wszystko się wyda? Benek wzruszył ramionami i wpakował sobie do ust spory kęs móżdżka cielęcego. – Ten k...